Zwyczajny, codzienny
umysł jest równie kapryśny jak niesforna małpa, przeskakująca od
zadowolenia do złości, zależnie od tego, czy damy jej kęs
jedzenia, czy podniesiemy na nią kij. W każdej chwili umysł
przeskakuje na coś nowego. Nawet jeśli przez chwilę ogarnia nas
oddanie dla guru, po chwili popadamy w uporczywe myślenie o
przedmiocie, który pragniemy posiąść. Strumienie myśli i uczuć
nie przestają się zmieniać, są jak kształty chmur poruszanych
przez wiatr, jednak my nadajemy im olbrzymie znaczenie. Stary
człowiek, który przygląda się zabawie dzieci, wie dobrze, że
wszystko, co się między nimi dzieje, nie jest ważne. Nie ekscytuje
się ani nie irytuje, podczas gdy dzieci traktują swoją zabawę
bardzo poważnie. Jesteśmy dokładnie tacy jak one! Kiedy cierpimy,
zamiast zrozumieć, że to, co przeżywamy, jest rezultatem naszych
przeszłych negatywnych działań, i zamiast mentalnie przyjąć na
siebie cierpienia wszystkich istot, jesteśmy przygnębieni i
zasmuceni swoimi problemami. Mówimy sobie, że przecież po takiej
ilości praktyki nie zasługujemy na cierpienie, powątpiewając w
siłę błogosławieństwa mistrza i Trzech Klejnotów. Taka postawa
tylko zwiększa nasze trudności.
To umysł tworzy
samsarę i nirwanę. A przecież nie są one niczym specjalnym, to
tylko myśli. Kiedy rozpoznacie pustość myśli, stracą moc
zwodzenia was. Ale dopóki uważacie je za rzeczywiste, będą wam
sprawiać problemy, jak dzieje się to od niezliczonych przeszłych
egzystencji. Żeby nauczyć się panowania nad umysłem, musicie
wiedzieć, co należy robić, a czego unikać, ponadto powinniście
uważnie kontrolować wszystkie swoje czyny, słowa i myśli.
Umysł pojawia się
w ciele na chwilę, jest jak gość w domu. To umysł poprzez ciało
przeżywa kształty, dźwięki, zapachy, bodźce dotykowe. Kiedy
umysł odchodzi, ciało staje się trupem. Nie dba już o piękno i
brzydotę, o obelgi i pochwały. Nie cieszy go już brokatowy ubiór
ani nic nie boli podczas kremacji. Ciało niewiele różni się od
grudy ziemi lub kamienia. Kiedy umysł oddziela się od ciała, mowa,
która jest pomiędzy nimi, również znika, tak jak milknące echo.
Spomiędzy ciała, mowy i umysłu to umysł się liczy i to jego
należy zmienić poprzez praktykę Dharmy.
Dzięki
bezpośredniemu rozpoznaniu pustej natury umysłu ustaje lgnięcie, a
zaciemniające myśli tracą swą władzę. Bodhisattwowie pomagają
innym, jednak nie liczą na rewanż czy na pochwały swojej
szczodrości. Nie są przywiązani do swej szlachetności. Taka
właśnie jest absolutna natura Buddy Kochające Oczy, pustość i
współczucie.
Źródło: Dilgo
Khjentse Rinpocze, "Skarb Serca Buddów"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz