Poniższy fragment
pochodzi z książki "Pustka i forma, czyli od buddyzmu do nauki
i z powrotem", która zostanie wkrótce wydana przez wydawnictwo
HUNG. Książka to zbiór esejów podejmujących tematykę relacji
pomiędzy buddyzmem a nurtami współczesnej zachodniej nauki:
fizyki, filozofii, psychologii. Ich autorami są naukowcy, a
jednocześnie praktykujący buddyści.
W średniowiecznej
Europie ciekawość mogła kosztować zbyt wiele - lepiej było po
prostu wierzyć. Na nieszczęście jednak obserwacja często
przeczyła ówczesnemu obrazowi świata i kosmosu. Co gorsza, system
był na tyle sztywny, że często starał się nie włączać
oczywistych faktów w prawdy, których nauczał. W buddyzmie sytuacja
jest znacznie bardziej korzystna. Nie tylko sami możemy stawiać
pytania i dociekać, ale wręcz jest to bardzo zalecane. Co więcej,
jeśli spostrzeżenia nauk przyrodniczych i buddyzmu miałyby się
kłócić, nie oznacza to, że jedno z tych stanowisk jest błędne.
Aby to zrozumieć, warto się przyjrzeć różnym przesłankom, na
których opierają się fizyka i buddyzm.
Budda poszukiwał
absolutnej natury umysłu - tego, co nie może zniknąć - i
spoglądając w głąb samego siebie odkrył, jakimi rzeczy są,
odkrył umysł i to, co się w nim pojawia. Udzielił wielu nauk, aby
inni sami mogli urzeczywistnić osiągnięty przez niego stan
szczęścia. Jego celem nie było jedynie objaśnienie kosmosu, lecz
pokazanie wszystkim istotom jak osiągnąć owo trwałe szczęście.
Ponieważ ludzie rozwijają się w rozmaity sposób, Budda podał
różne wyjaśnienia powstania wszechświata i tego, co w nim
zawarte. Choć buddyzm przedstawia różne kosmologie, wspólne im
jest przeświadczenie, że naturą wszystkich zjawisk jest pustka i
że zjawiska wyłaniają się w sposób uwarunkowany, co oznacza, że
powstają z przyczyn i warunków, bez względu na to, czy są
maleńkie jak cząstki elementarne, czy też wielkie jak światy.
W buddyzmie teorie
pustki i współzależnego powstawania odgrywają kluczową rolę w
pełnym zrozumieniu natury umysłu. W filozofii zarówno Wschodu jak
i Zachodu istnieją stare tradycje skłaniające się ku
sceptycyzmowi dotyczącemu tego, co uznaje się za rzeczywiste, ale
buddyzm idzie dalej, widząc wszystko jako sen. Skąd w końcu możemy
mieć pewność, że to, co widzimy, słyszymy, smakujemy i czujemy,
jest rzeczywiste, a nie tylko iluzoryczne? Buddyści badają umysł i
poprzez takie badanie odkrywają naturę wszelkich rzeczy; fizycy zaś
zwracają się w inną stronę. Fizyka opiera się na tym, co
mierzalne i do tego się ogranicza, kierując swe spojrzenie ku
światu zewnętrznemu - ku zjawiskom. Dlatego też fizycy zawsze mogą
mówić o tym, w jaki sposób rzeczy się jawią, ale nigdy jakimi
naprawdę są.
Zachodni myśliciele
doszli do wniosku, że jeśli dwóch ludzi doświadcza zjawisk w ten
sam sposób, to muszą one być realne. Podążając tym tropem,
fizyka starała się być możliwie najbardziej obiektywna, rugując
wpływ obserwatora. Tendencję tę powstrzymała mechanika kwantowa.
Na tym polu naukowym "obiektywny" oznacza, że ktoś inny
musi być w stanie dokonać tych samych obserwacji w innym czasie i
miejscu. Oprócz takiego pojęcia obiektywności, fizyka dysponuje
jeszcze bardziej estetycznym kryterium oceny rzeczywistości, jakim
jest prostota. Im mniej skomplikowany model, tym bardziej naukowcy
wierzą, że jest on prawdziwym przedstawieniem rzeczywistości.
Jeśli według dwóch modeli rzeczy posiadają określone
właściwości, za lepszy opis rzeczywistości uznaje się prostszy
model.. Naukowcy wypreparowują z całości pewne cechy i dokonują
analizy metodą podziału. Takimi naukowymi metodami trudno wykryć
esencję samego umysłu, a uzyskany wgląd obejmuje tylko świat
zjawisk, w którym postrzeżenia mogą być porównywane. Głębsze
wglądy w sam umysł odkrywano zawsze wtedy, gdy pozwalano umysłowi
spoczywać w swej takości.
Struktura materii
Jak fizyka wyjaśnia
strukturę materii? Fizycy przyznają, że wszystkie rzeczy zbudowane
są z atomów - greckie słowo "atom" oznacza
"niepodzielny" - które są zbyt małe, by je dostrzec,
jednakże to miliony atomów składają się na świat widzialny. Tak
w każdym razie myśleli ludzie do roku 1911, gdy Rutherford wykazał,
iż atomy składają się faktycznie z bardzo małego jądra
otoczonego jeszcze nawet mniejszymi elektronami. Można tu dodatkowo
wyjaśnić, że atomy wydają się względnie duże - choć i tak
trudno wyobrazić sobie ich drobne rozmiary - ponieważ elektrony
niewiarygodnie szybko poruszają się wokół jądra. Przypomina to
sytuację, kiedy przy długim czasie naświetlania fotografujemy coś,
co szybko się porusza lub w nocy robimy zdjęcia małej, wirującej
po okręgu i świecącej piłki - uzyskana fotografia przedstawiać
będzie dużą kulę światła. Jednakże przy bardzo krótkim czasie
naświetlania można by zobaczyć, że atom nie jest litym ciałem,
lecz faktycznie zbudowany jest z maleńkich obiektów.
Atomy wydają się
"dużymi" kulkami, ale niemal cała masa skupiona jest w
ich środku, a reszta jest raczej pusta. Dziś fizycy uznają
elektron z jedną z podstawowych cząstek materii, której nie można
podzielić na mniejsze struktury. Jednakże pozostała część
atomu, jego jądro, posiada złożoną strukturę. Składa się ono z
protonów i neutronów wirujących z ogromną prędkością i cząstki
te można podzielić na kwarki, które swą nazwę wywodzą z książki
Finnegans Wake Jamesa Joyce'a ("three quarks from muster mark").
Cząstki te nie są zlokalizowane w jednym miejscu, lecz szybko krążą
wokół siebie. Cząstki poruszające się z taką wielką prędkością
dają wrażenie, że materia jest czymś litym. Jeśli zatem dobrze
przyjrzeć się materii, okazuje się, że nie ma jej prawie wcale;
są tylko jakieś niewiarygodnie maleńkie kwarki i elektrony.
Wyobraźmy sobie melon, kilka melonów lub piłek futbolowych. Niech
teraz wirują wokół siebie tak szybko, że wydają się całą
planetą wielkości Ziemi - w tej właśnie proporcji atom wypełniony
jest cząstkami takimi jak kwarki i elektrony. To tak, jakby nasza
planeta była w "rzeczywistości" kilkoma tuzinami piłek
futbolowych.
Jak odkryto owe
niewyobrażalnie małe rzeczy? Proces robienia zdjęcia widzialnemu
obiektowi polega na tym, że światło pada na ten obiekt, odbija się
od niego i naświetla kliszę fotograficzną. W fizyce zasada jest
taka sama; potrzeba tylko więcej energii, niż ta, jakiej dostarcza
światło. Jeśli chcemy zbadać, co jest we wnętrzu jakiegoś
obiektu, strzelamy w niego czymś i obserwujemy, co się pojawi. Im
wyższa energia, tym wyższa rozdzielczość i krótszy czas
naświetlania. Innymi słowy, im mniejszy jest przedmiot, który nas
interesuje, tym więcej energii potrzeba, aby go zobaczyć. Jedna z
możliwości sfotografowania kwarków polega na użyciu skrajnie
wysokiej energii do przyspieszania elektronów i protonów, które
zawierają kwarki. Po ich zderzeniach zaobserwować można pojawienie
się dość dużej ilości całkiem nowych cząstek. Obecnie
najdłuższy akcelerator LEP w CERN w Genewie ma długość
dwudziestu siedmiu kilometrów. Detektor ma wielkość trzypiętrowego
domu. Może on rejestrować tylko skutek zderzenia, ale samo
zderzenie nie daje się zobaczyć. Z tego, co się pojawiło,
wnioskuje się o tym, co zaszło wewnątrz.
Tu wyjaśnia się
coś, o czym wspomnieliśmy wcześniej. Nie mamy bezpośredniego
kontaktu z tymi maleńkimi obiektami, ponieważ nasze zmysły nie są
w stanie podołać takiemu zadaniu i dlatego potrzebujemy narzędzi,
które mogą wejść w interakcję z interesującymi nas obiektami.
Wszelka obserwacja opiera się na interakcji i właśnie dzięki owej
interakcji narzędzie reaguje, uzyskiwana reakcja zaś stanowi
informację, którą otrzymujemy. O cząstkach tych nie możemy
powiedzieć nic ponad to, co mogą nam powiedzieć nasze detektory.
Oznacza to, że budowa detektora wpływa na możliwe wyniki.
Właściwość, której nasz detektor nie może odebrać, pozostanie
niewidzialna. To, co nazywamy cząstkami, to pewne skutki wywoływane
w naszej aparaturze i klasyfikujemy je jako obiekty na podstawie
owych rozmaitych skutków. Dzięki samej fizyce nie dowiemy się,
czym one naprawdę są. Możemy tylko powiedzieć, jakie skutki
wywierają one na nasze urządzenia. Jak wspomniano we wprowadzeniu,
fizyka nie może nas pouczyć o samej naturze rzeczy, możemy
dowiedzieć się tylko o tym, w jaki sposób się one przejawiają.
W tym momencie
naszych rozważań ujawnia się inna fundamentalna różnica między
cząstkami a "dużymi" przedmiotami. Jeśli na przykład
będziemy się przyglądać grze w bilard, nasza obserwacja jej nie
zmieni; światło, które pada na bile i odbija się od nich, nie
wpływa na nie. W każdym razie myślimy, że nie ma tu żadnego
wpływu, ponieważ bile są zbyt duże, byśmy zauważyli zmianę
spowodowaną tak niewielkim oddziaływaniem. Niemniej jednak ma ono
miejsce. Jednakże interakcja konieczna do pomiaru atomu lub
elektronu zdecydowanie oddziałuje silnie na badaną cząstkę. Nie
istnieje żadna technika badania kwantowego świata, która nie
wpływałaby na obserwowany obiekt lub nie zakłócałaby tego
procesu. Obserwator wpływa na wynik obserwacji po pierwsze dlatego,
że dokonuje uprzedniego wyboru wyników poprzez zaprojektowanie
eksperymentu, a po drugie dlatego, że zaburza pomiarem to, co się
wydarza. Nauka starająca się obejść ów wpływ obserwatora
dochodzi na obszarze fizyki kwantowej do kresu swych możliwości.
Wedle poglądu
nowoczesnej fizyki cząstek mamy do czynienia z trzema głównymi ich
typami lub rodzinami. Pierwszą są leptony, tworzące grupę, do
której należą elektrony. Drugą stanowią hadrony, które
zbudowane są albo z dwóch, albo z trzech kwarków i nazywane są
odpowiednio mezonami oraz barionami. Neutrony i protony będące
cząstkami tworzącymi jądra atomowe, to bariony. Przed poznaniem
kwarków fizycy byli głęboko zaszokowani ilością rozmaitych
cząstek elementarnych, które można było znaleźć i odetchnęli z
ulgą, gdy całe to zoo cząstek okazało się po prostu rozmaitymi
kombinacjami tych samych kwarków. Tysiące podstawowych cząstek nie
zgadzały się bowiem z naukową ideą prostoty natury.
Ten trzeci rodzaj
cząstek fizycy nazywają cząstkami wymiennymi, ponieważ ich
wymiana związana jest z przeniesieniem sił, które oddziałują
między hadronami i leptonami. Ciała i cząstki przyciągają się
lub odpychają wzajemnie, ponieważ wymieniają cząstki. Zwykle
wyjaśnia się to na przykładzie dwóch łyżwiarzy stojących
naprzeciwko siebie. Jeśli któryś z nich rzuci ciężką piłkę,
zostanie odepchnięty w przeciwną stronę. Jeśli drugi z łyżwiarzy
złapie piłkę, uzyska pewną prędkość i również zostanie
odepchnięty. Dwóch łyżwiarzy odpycha się wzajemnie wymieniając
się piłką.
Istnieją cztery
znane siły: grawitacja, elektromagnetyzm i dwie pozostałe, z
którymi nie jesteśmy zbyt zaznajomieni, ponieważ działają one
tylko na bardzo małych odległościach, takich jak w jądrach
atomowych. Cząstką wymienną siły elektromagnetycznej jest foton.
Światło - lub bardziej ogólnie, promieniowanie elektromagnetyczne
- składa się z fotonów. Wszystkie cząstki wymienne można
zidentyfikować dzięki eksperymentom ze zderzeniami. Wyjątek
stanowi przypadek grawitacji, w którym jest to niezwykle słaba
siła, utrudniająca identyfikację cząstek wymiennych. Może to być
zaskoczeniem, ale trzeba aż całej planety, być przyciągnąć nas
z siłą równą wadze naszego ciała.
Forma i pustka
Główną jakością
wszelkich zjawisk jest pustka - cóż to jednak dokładnie oznacza?
Budda Siakjamuni powiedział "forma jest pustką, pustka jest
formą; forma i pustka są nieoddzielne." Budda użył tu dwóch
dualistycznych pojęć formy i pustki, by pokazać niedualistyczną
przestrzeń między nimi. Można powiedzieć, iż forma oznacza, że
rzeczy są, pustka zaś że nie są. By to zrozumieć, musimy
wiedzieć, co w buddyzmie oznacza czasownik "być". Budda
określił to w ścisły i kategoryczny sposób. Jeśli coś naprawdę
istnieje, pozostaje niezmienne, a sposób jego przejawiania się
określa jego natura. Nigdy się nie zmienia i nigdy się nie zmieni,
zawsze zachowując swą naturę. Czy można ostatecznie nazywać
czasowy stan czegoś jego naturą, skoro tej samej natury nie będzie
posiadać jutro? Jeśli coś istnieje w sensie wskazanym przez Buddę,
nigdy nie mogło być stworzone, ani zniszczone oraz w swym istnieniu
nie jest zależne od niczego innego. Jeśli coś zmieni się dlatego,
że coś się dzieje lub nie dzieje, nie można powiedzieć, iż
rzeczywiście posiada własną naturę. W tym sensie doświadczane
przez nas rzeczy (formy) nie są. Nie ma niczego, co istniało od
niemającego początku czasu i w nieskończonej przyszłości
pozostanie w tej samej formie, którą ma teraz. Rzeczy wyłaniają
się z przyczyn i warunków oraz znikają za sprawą przyczyn i
warunków. Są puste, ale nadal się przejawiają. Nieustannie się
zmieniają, ponieważ forma i pustka są nieoddzielne.
Rzeczy, które zdają
się nietrwałe, rzeczywiście mogłyby składać się z niewielkich,
trwałych cegiełek, zbyt małych, by je zobaczyć. Mimo że ich
istota nie mogłaby się zmieniać, mogłaby się zmieniać ich
organizacja. W tym jednak przypadku owe cegiełki nie byłyby puste.
Pustka dotyczyłaby tylko dużych przedmiotów, ale nie samej natury
rzeczy. Tak jak dom można by rozłożyć i z tych samych cegieł
zbudować następny dom - dom byłby pusty, cegły jednak nie. Jeśli
istniałaby niezniszczalna cząstka, nie byłaby pusta.
Niemniej jednak
fizyka dowiodła, że to nie może być prawdą. Wszelka materia może
się rozpuścić lub zmienić w inną materię, światło i energię.
Każdej cząstce elementarnej odpowiada tak zwana anty-cząstka,
która zasadniczo jest taka sama, ale ma przeciwny ładunek
elektryczny. Cząstki te mają zadziwiające zwyczaje. Jeśli się
spotykają, zmieniają się w światło (fotony). Innymi słowy,
fotony mogą się rozpaść na cząstki i antycząstki, jeśli tylko
mają wystarczającą do tego energię. Jeszcze bardziej zadziwiające
jest to, że rozpadają się na coś, z czego nie są złożone. W
procesach tych zachodzi tak wielka zmiana, ponieważ foton zasadniczo
różni się od kwarka czy elektronu. Największą różnicą jest
to, że nie posiada masy. Oznacza to, że w pierwszym procesie masa
znika, a w drugim się pojawia. Cząstki całkowicie zmieniły swój
sposób przejawiania się - forma jest pustką.
Nawet jeśli forma
się zmieniła, coś pozostało takie samo - energia. Aby to pojąć,
trzeba zrozumieć, co to znaczy "energia":
E = mc2
Dobrze znane
równanie Einsteina mówi nam, że energia równa jest masie, a masa
równa jest energii. Co jednak dokładnie oznacza słowo "energia"?
Ciało posiada energię, kiedy się w jakiś sposób porusza, tak jak
rzucona w powietrze piłka lub drgająca struna skrzypiec.
Wydzielanie ciepła również określa się jako ruch -
nieuporządkowany ruch wewnętrzny. Fundamentalne prawo fizyki mówi,
że energia jest zawsze zachowana, nie może zostać stworzona, ani
nie może zniknąć. Może być przekształcana lub zmieniana, ale
nie może zniknąć. Energia opisuje ruch, jest zachowana i według
Einsteina równa jest masie. Oznacza to, że energia obiektu i jego
masa mogą się zmieniać w siebie wzajemnie. Ciało może swą masę
zmienić w ruch i vice versa. Nawet jeśli brzmi to dziwnie, tak się
właśnie dzieje.
Kiedy na przykład
cząstki zderzają się w akceleratorze, energia, jaką otrzymują w
procesie ich przyspieszania, przekształca je w nowe cząstki. W
zderzeniu dwóch cząstek powstają tuziny nowych. Tutaj ruch zmienia
się w masę. Odwrotny proces, kiedy to masa zmienia się w ruch,
można zaobserwować przy rozszczepieniu jądra. Jądro, które
składa się z wielu protonów i neutronów, może się rozpaść na
dwie części, które okazują się w sumie lżejsze od pierwotnego
jądra. Brakująca masa została przekształcona w ruch tych dwóch
części, oddalających się od siebie z wielką prędkością,
spowodowaną procesem rozszczepienia. Forma zjawiska zmienia się
drastycznie, ale energia jako coś, co obejmuje zarówno formę jak i
jej zmianę, znów jest zachowana.
Mówiliśmy już, że
"forma jest pustką", a co ze stwierdzeniem, że "pustka
jest formą"? W przestrzeni, w której niczego nie ma - w próżni
- cząstki wyłaniają się z wraz ze swoimi anty-cząstkami.
Pojawiają się bez jakiegokolwiek powodu przez cały czas i zawsze w
parach. Sugeruje to, że owo "nic" to znacznie więcej niż
się spodziewaliśmy. Nie ma żadnej przyczyny powodującej
pojawienie się pary cząstka/anty-cząstka, ale dzieje się to po
prostu dlatego, że jest to możliwe i że przestrzeń ma nieodłączną
jej zdolność tworzenia materii. Nie ma żadnego powodu, który
decydowałby o konkretnym miejscu i czasie takiego stwarzania.
Materia wyłaniająca się z niczego jest brutalnym pogwałceniem
prawa zachowania energii.
Działanie prawa
zostaje zachwiane w mikroświecie i pojawia się niezdeterminowanie
dotyczące energii i czasu, które pozwala na pogwałcenie tego prawa
w określonym przedziale czasowym. Może to oznaczać, że prawo
zachowania nadal jest słuszne, ale nie do końca. Przez ułamek
sekundy zostaje ono pogwałcone. Im krótszy przedział czasu, tym
większe może być odchylenie od ścisłego zachowania. Im więcej
tworzy się materii, tym krótszy czas jej istnienia. Pary cząstek
wyłaniające się z przestrzeni mogą istnieć tylko przez niezwykle
krótki czas, zanim znikną z powrotem w przestrzeni, ale mogą być
mierzone. Jak to wynikło w mojej rozmowie z buddyjskim nauczycielem
Manfredem Seeghersem, jest to punkt, w którym poziom absolutny
ujawnia się jako natura poziomu relatywnego, wolna od wpływu
przyczyny i skutku.
Przyczynowość
Wedle buddyjskiego
prawa przyczyny i skutku czyli karmy, skutek nie musi następować
natychmiast po przyczynie; skutek może przyjść po latach lub nawet
po wielu żywotach. Nie ma ścisłego określenia, kiedy dokładnie
przyczyna zaowocuje swoim skutkiem. Umysł połączony z całą
przestrzenią gromadzi wszystkie wrażenia i stwarza nowe sytuacje
według poprzednich myśli słów i działań. Warunki, których
doświadcza się w danym momencie, spotykają się z powodu wielu
działań wykonanych w przeszłości, a każde nowe działanie będzie
miało w przyszłości swoje skutki.
Niemniej jednak,
jeśli istniałoby tylko prawo przyczyny i skutku, zniewalałby nas
nieskończony ciąg skutków, bez możliwości zmiany czegokolwiek i
bez wolności. Wolność oznacza, że czyjeś działania nie są
ściśle zdeterminowane warunkami i nie trzeba postępować pod
dyktando przeszkadzających emocji takich jak gniew czy pożądanie.
W stanie oświecenia jesteśmy wolni od prawa przyczyny i skutku,
ponieważ przyczyna i skutek nie istnieją na poziomie absolutnym.
Przyczyna i skutek działają tylko na poziomie relatywnym, my zaś
nadal mamy wolność decydowania o tym, co dzieje się z nami w
każdej chwili.
Przyczyna i skutek
to również pojęcia obowiązujące w fizyce. Przed wprowadzeniem
mechaniki kwantowej świat uznawano za coś w rodzaju gry w bilard.
(Ta część fizyki, która nie opiera się na mechanice kwantowej,
nazywana jest zwykle fizyką klasyczną.) Jeśli wiemy, z której
strony nastąpi uderzenie, możemy dokładnie przewidzieć ruch bil.
Wcześniej fizycy klasyczni wierzyli, że w zasadzie można poznać
wszystko, co implikowało ustaloną i niezmienną przyszłość
pozbawioną czynnika wolnej woli. Była to dość nudna wersja
przyszłych wydarzeń. Uznawano, że bile muszą zareagować
natychmiast, a nie później, w kolejnej rozgrywce. Pod tym względem
fizyka klasyczna i buddyzm sobie przeczą.
Jednakże w
przypadku mechaniki kwantowej jest inaczej. Przyglądając się
próżni dostrzegliśmy, że brakowało nam pewnego czynnika
powodującego wydarzanie się rzeczy. W mechanice kwantowej wciąż
powraca się do zasady, że niemożliwe jest dokładne stwierdzenie,
co stanie się w przyszłości i można mówić tylko o
prawdopodobieństwach. Aby to zilustrować, wróćmy jeszcze raz do
przykładu rozpadu jądra. Dlaczego jądro rozpada się na dwie
części? Otóż siły, które wiążą ze sobą cząstki w jądrze,
działają niczym ściana utrzymująca je wewnątrz. Istnieje jednak
pewne prawdopodobieństwo tunelowania poprzez tę ścianę, co byłoby
w naszym makroskopowym świecie uznane za zdarzenie magiczne. W
naturze zajdą wszystkie procesy, które są energetycznie możliwe.
Oznacza to, iż rzeczy dzieją się tylko dlatego, że są możliwe.
W ten sam sposób, w jaki kula toczy się do najniższego punktu,
jaki może osiągnąć, wszystkie układy zmierzają do stanu
najniższej energii. Jeśli energia może być uwolniona, układ
zawsze dąży do stanu niższej energii. A zatem jądro rozpada się,
ponieważ może być uwolniona energia i ponieważ proces ten może
się wydarzyć. Im więcej energii uwalnianej z układu, tym większe
prawdopodobieństwo jego rozpadu i tym szybciej dojdzie do tego
procesu.
Z drugiej jednak
strony, nic nie zmusza jądra do rozpadu w konkretnym czasie i nie ma
po temu żadnej przyczyny. Jądro, w przeciwieństwie do człowieka,
nie ma wbudowanego zegara odliczającego czas jego istnienia. Wiek
człowieka łatwo jest określić, a zatem łatwo określić
prawdopodobieństwo jego "rozpadu". Nic takiego nie dotyczy
obiektów tak małych jak jądro. "Młode" jądro niczym
nie różni się od "starego". Dla dużej liczby jąder
można określić na przykład okres, w którym połowa z nich
ulegnie rozpadowi. Im wyższa liczba jąder, tym dokładniejsze
przewidywanie i wtedy owo prawdopodobieństwo staje się prawem.
Jednakże w przypadku pojedynczego jądra nie jest możliwe
stwierdzenie, kiedy się ono rozpadnie. Wiara fizyki klasycznej, że
możliwe jest dokładne poznanie wszystkiego, okazuje się
fundamentalnym błędem w fizyce kwantowej. Idea niezdeterminowanej
przyszłości, jaką operuje fizyka kwantowa, bardziej zgadza się z
poglądem buddyjskim niż obraz całkowitego determinizmu lansowany
przez fizykę klasyczną.
Oto doszliśmy do
jednego z najbardziej fascynujących eksperymentów w fizyce, który
w kontekście przyczynowości jest tu najbardziej stosowny. Pokazuje
on, że przestrzeń jest informacją, że przestrzeń nie może być
czymś, co dzieli. Einsteinowska teoria względności mówi nam, że
wiele niespodziewanych rzeczy dzieje się wtedy, gdy rzeczy poruszają
się bardzo szybko. Najbardziej zdumiewające jest to, iż obiekt
mógłby podróżować w przeszłość, gdyby mógł poruszać się
szybciej niż światło; czas zmieniłby wówczas kierunek i skutki
mogłyby się pojawiać przed przyczynami. Ponieważ ten pomysł jest
zbyt szalony, teoria mówi nam też, że nie może się to nigdy
zdarzyć. Coś, co posiada jakąś masę, nie może podróżować z
prędkością światła, ponieważ przyspieszenie go do tej prędkości
pochłonęłoby nieskończoną ilość energii, a jego masa rosłaby
jednocześnie do nieskończoności. Prędkość światła jest
prędkością ostateczną i to dość niebagatelną; 300 000
kilometrów na sekundę nie ogranicza drastycznie naszej wolności.
Eksperyment EPR
(Einstein, Podolsky, Rosen) z powodzeniem dowiódł, że możliwe
jest przekazanie wiadomości z prędkością większą od prędkości
światła. Naukowcy obmyślili ten eksperyment, próbując wykazać
słabość mechaniki kwantowej. Einstein nie lubił mechaniki
kwantowej z powodu jej idei niezdeterminowanej przyszłości. Jego
słynne powiedzenie "Bóg nie gra w kości" dobrze to
ilustruje. Einstein był przekonany, że gdyby mechanika kwantowa
była poprawna, wtedy ów eksperyment musiałby być możliwy. Jak
sądzili wszyscy, eksperyment ten nie mógł się powieść, a więc
mechanika kwantowa musiała być nonsensem.
Jednakże przez
ponad sto lat od powstania mechaniki kwantowej, nie pojawiła się
nawet najmniejsza sugestia, że mechanika kwantowa może się mylić.
W rzeczy samej eksperyment ten dał wynik pozytywny; musiało po
prostu upłynąć wiele lat, żeby narzędzia pomiarowe były
dostatecznie precyzyjne, by tego dowieść.
Oto uproszczony opis
tego eksperymentu: Jądro rozpada się na dwie równe części, które
lecą w przeciwnych kierunkach. Jeśli coś oddziałuje na jedną z
tych cząstek, druga wie o tym w tym samym momencie, nawet jeśli są
od siebie bardzo oddalone. Owa wiedza jest szybsza od prędkości
światła, ponieważ cząstki wiedzą o sobie nawzajem dokładnie w
tym samym momencie, nawet jeśli dzieli je bardzo duża odległość.
Informacja nie jest przenoszona w zwykły sposób, poprzez swego
rodzaju wymianę. Wymieniane jest nic, a zatem owo nic przekracza
ostateczną prędkość światła, a przyczynowość jako taka
zostaje zachowana. W mechanice kwantowej dwie cząstki nadal
pozostają jednym systemem, nawet jeśli są od siebie bardzo
oddalone. Oznacza to, że faktycznie przestrzeń, która znajduje się
pomiędzy tymi dwoma częściami, nie oddziela ich. Jeśli przestrzeń
by je dzieliła, wtedy owa wiedza mogłaby być przenoszona tylko
przez coś, co porusza się od jednej cząstki do drugiej. Sama
przestrzeń ma własność przenoszenia informacji, nie potrzebując
niczego innego. Taki rodzaj informacji jest natychmiast obecny w
innym miejscu bez względu na to, jak daleko się ono znajduje.
Różnicę między
przesyłaniem informacji a jej natychmiastową obecnością w innym
miejscu zilustrujmy małym przykładem: aby przesłać informację do
kogoś, kto jest bardzo daleko, możemy napisać list lub jeśli mamy
dostęp do telefonu lub internetu, można zadzwonić albo wysłać
email. Dwie ostatnie możliwości są niemal natychmiastowe (ale
oczywiście nie zupełnie). W każdym razie są szybsze od
przesyłania listu z A do B. Kluczowym punktem jest połączenie,
które musi zostać ustanowione. Jeśli rzeczy są ze sobą
połączone, wiedza może być przesyłana bardzo szybko - w
przypadku przestrzeni zaś połączenie nie ma natury fizycznej i
przesłanie następuje natychmiastowo (bez pogwałcenia prawa
przyczynowości). By uniknąć nieporozumień, podkreślmy, że efekt
ten nie polega na przenoszeniu informacji, które my przekazujemy
dziś za pomocą telefonów komórkowych lub radia.
Niedualność
Umysłu nie
ogranicza ciało i przenika on przestrzeń, jest nieograniczony. To
samo dotyczy umysłu pojedynczej istoty. Przenikamy tę samą
przestrzeń, a zatem nie jesteśmy oddzieleni lub oddzielalni, ale
też nie jesteśmy jednym i tym samym. Nie jesteśmy ani wielością,
ani jednością. Wszelkie inne możliwości logiczne takie jak
"jesteśmy jednością i wielością" również nie
przydają się do adekwatnego opisu natury rzeczy. Absolutna natura
rzeczy wykracza poza wszelkie intelektualne konstrukcje. Wedle
dualistycznego poglądu rzeczy postrzegane są jako oddzielne, jako
odrębne byty - jednakże pogląd niedualny nie oznacza, że wszystko
jest jednością. Skoro nie ma żadnego oddzielenia, jedność nie
jest wcale potrzebna.
W buddyzmie
niedualność oznacza wyjście poza pojęcia jedności i oddzielenia,
jedności i wielości. Wschodnie filozofie takie jak buddyzm i
taoizm, które korzystają z pojęcia niedualności, stają przed
problemem użycia języka pojęć i dualizmu do opisu czegoś, co
poza nie wykracza - jak to się mówi, "palec wskazujący
księżyc nie jest księżycem." To dlatego wschodnie filozofie
często posługują się paradoksami - sprzecznościami, których nie
da się rozwiązać w obrębie schematu pojęciowego i trzeba wyjść
poza owe paradoksy, aby otrzymać ich rozwiązanie. W nauce jednak
sytuacja jest inna. Nie porzuca się dualizmu, lecz w zamian prowadzi
się szczegółową analizę. Prosta ścieżka analizy wiedzie do
kilku paradoksów, które są bodaj najbardziej interesującymi
ideami, jakie znaleźć można w fizyce. Następujący przykład
zaczerpnięty z fizyki kwantowej wykracza nieco poza czysty dualizm.
W naszym świecie
doświadczenia mamy zasadniczo do czynienia z dwoma rodzajami zjawisk
- ze zjawiskami falowymi i solidnymi ciałami, które zachowują się
całkiem odmiennie. Kula armatnia nie może rozchodzić się we
wszystkich kierunkach jak fala na wodzie, ani też nie może opływać
przeszkód lub stapiać się z innymi kulami armatnimi, by się
zwiększyć. Dwa promienie światła mogą się przecinać nie
zmieniając się wzajemnie, tak jakby przechodziły przez siebie bez
przeszkód, podczas gdy solidne ciała zderzyłyby się i zmieniłyby
wskutek tego swój tor ruchu. W naszym codziennym doświadczeniu fale
i solidne ciała to dwie różne rzeczy. Fala nie może być ciałem,
a ciało nie może być falą. Ciało ma swoje położenie, podczas
gdy fala może się rozchodzić. Kiedy naukowcy zaczęli badać to w
skali atomowej, doszli do zaskakującego wniosku. Zaczęli sobie
uświadamiać, że cząstki mogą mieć własności falowe, a z
drugiej strony, takie fale jak światło mogą zachowywać się jak
cząstki.
Jednym z najbardziej
podstawowych eksperymentów naukowych pokazujących zachowanie fal,
jest eksperyment z dwoma szczelinami, w którym na przykład światło
przechodzące przez dwie szczeliny pada na ekran ustawiony za nimi,
tworząc na nim pewien wzór interferencji. Trzeba tu podkreślić,
że wzór pojawiający się, gdy światło przechodzi jednocześnie
przez dwie otwarte szczeliny, różni się od nałożenia dwóch
wzorów powstałych, gdy światło przechodziło kolejno przez każdą
ze szczelin przy drugiej szczelinie zamkniętej. Oznacza to, że
istnieje jakaś interakcja między dwoma falami przechodzącymi przez
szczeliny, co nie mogłoby się zdarzyć w przypadku "czystych"
cząstek. Takie cząstki jak elektrony odznaczają się takim samym
zachowaniem falowym jak światło. Wraz ze wzrostem ciężaru cząstek
ich zachowanie falowe staje się coraz mniej widoczne. To dlatego
nigdy nie będziemy się spodziewać, że kula będzie się
zachowywać w sposób falowy. Największe obiekty, u których
dowiedziono tych własności falowych, zwane są dziś fullerenami.
Zbudowane są z sześćdziesięciu atomów węgla, co w tym
kontekście oznacza bardzo dużo.
Co więcej, w
przypadku światła, które uważano za typową falę, odkryto, że
składa się ono z niepodzielnych tworów zwanych fotonami. Ponieważ
nie można ich podzielić i w jakiś sposób dają się lokalizować,
uważane są za cząstki. Nazywa się to dualizmem
korpuskularno-falowym. Nie chodzi tylko o to, że wszystko ma obie
własności, ponieważ wtedy fale i cząstki byłyby po prostu tym
samym i nie trzeba by posługiwać się dwoma różnymi pojęciami.
Nie są one dwiema różnymi rzeczami, ale i nie są po prostu jednym
i tym samym, ponieważ obie własności się wykluczają. Takie
pojęcie zbliża się do opisu niedualistycznej natury samego umysłu.
Jeśli zwrócić spojrzenie ku własnościom falowym, znika
zachowanie korpuskularne. Jeśli zaś obserwować własności
korpuskularne, znika zachowanie falowe. Nie ma możliwości
zobaczenia obu tych aspektów jednocześnie, a fizycy próbowali
wielu przemyślnych sztuczek, by zaobserwować je w tym samym
momencie. Własności falowe i korpuskularne nazywa się
komplementarnymi, ponieważ obu ich potrzeba do opisu mikrokosmosu,
niemniej jednak nie przestają się one wykluczać.
Podsumowanie
Choć bardzo
interesujące jest śledzenie wniosków wypływających z porównania
buddyzmu i nowoczesnej fizyki, nie można jednego z tych systemów
używać do potwierdzenia lub zaprzeczenia drugiego. Ich zgodność w
pewnych punktach jest pocieszająca, ale nic poza tym. Trzeba być
ostrożnym, by z wglądów uzyskanych na polu fizyki nie wyciągać
wniosków, że inne metody badania, takie jak buddyzm, są pozbawione
wartości. Bardzo często może to być mylące, ponieważ poziomy,
na jakich buddyzm i fizyka uzyskują właściwe sobie wglądy, bardzo
się różnią.
Zwłaszcza w
ostatnim stuleciu teorie potwierdzone przez fizyków zbliżyły się
bardzo do nauk Buddy. Jest to tym bardziej niezwykłe, jeśli
pomyśleć, że pierwsze nauki udzielone przez Buddę Siakjamuniego i
początki nowoczesnej fizyki w dwudziestym wieku dzieli okres 2500
lat. Max Planck wprowadził teorię kwantową jako sposób opisu
mikrokosmosu z jego maleńkimi obiektami w 1901 roku, a cztery lata
później Albert Einstein zaczął budować teorię względności
jako sposób wyjaśnienia ruchu bardzo szybkich obiektów.
Nawet jeśli
nowoczesna fizyka i buddyzm mają różne metody i cele, widać
wyraźnie, że wnioski, do jakich dochodzi się w obu tych systemach,
są zbieżne w znacznie większym stopniu niżby się tego można
zasadnie spodziewać. Wnioski uzyskane przez fizyków w odniesieniu
do natury cząstek elementarnych i fizyki jądrowej nadzwyczaj
przypominają buddyjskie zasady pustki, przyczynowości i
niedualności. Jest to szczególnie fascynujące, ponieważ w czasach
Buddy nie było akceleratorów cząstek, które pomagałyby mu w
uzyskaniu jego wglądu.
René Staritzbichler
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz